Pierwsze spotkanie z Jesienią

Misha

Drzewa zrzucają liściaste okrycia,
Słońce leniwie wyciąga ramiona,
Szelest istoty kroczącej z ukrycia.
Wszystko to znaczy, że nadchodzi Ona.

Teraz wyraźniej, w tle rudych pejzaży,
Postać, sylwetkę kobiety dostrzegam.
Zwraca się do mnie z uśmiechem twarzy,
Idzie w mą stronę, spokojnie czekam..

Niebo i ziemia zdają się zlewać,
Półmrok, złudzenia w umyśle budzi.
Bezdomnym wróblom nie chce się śpiewać,
Już chłodny ranek ich zapał studzi.

Wiatr zimny matczynio drzewa oplata,
Liście ze złością rozrzuca wszędzie,
Wykręca gałąź z uporem wariata,
Kilka miesięcy świszczał tu będzie.

A Jesień dłonią w mą stronę sięga,
Nagle jest złoto na każdym listku.
Ma obowiązki – Natury Potęga..
Zagrałem epizod w Jej widowisku.

Jesienne zmiany osiadły wygodnie,
Na niebie się tłoczą sine obłoki,
Z każdym tygodniem jest coraz chłodniej,
Za chwilę Zimowe usłyszę kroki.
Oceń ten tekst
Ocena czytelników: Niczego sobie+ 5 głosów
Misha
Misha
Wiersz · 6 lipca 2004
anonim
  • Anonimowy Użytkownik
    Aro
    Piękny i poetycki Wiersz

    · Zgłoś · 18 lat temu