Jak jasne myśli nieba
Tak Twoja piękność niewymuszona.
Między czterema aktami nie zrobisz sobie przerwy.
Stoisz jak głaz, w końcu jak kamień!
Dość łkań szeleszczących niepewności,
Omdleń mało boskich uniesień.
Czas ciszy nastał w Twoich oczach,
Weszłaś za bramę swych strachów.
Dotyk suchego słońca rozsypał upiory
W okruchy starego ciasta, takie zwykłe okruchy.
Zachowaj je, włóż między poduszki,
Ciesz się swymi narodzinami,
Bo ja Cię kocham i nic poza tym nie ma.
We dwie- już pogodzone- tulimy dobre słowa,
Pomiędzy oddaniem a zapomnieniem mają swój kąt.
Tam rosną, dojrzewają dla siebie.
I tam założą rodziny, bo taka jest wola życia.
W okruchy starego ciasta'. tylko nie rozumiem, po co te dopowiedzenia w stylu: 'takie zwykłe okruchy'. poza tym strasznie niejasno piszesz. pierwsze dwie linijki - czy to wypowiedzenie jest wogóle poprawne??? brak podstawowych składników zdania, cwilami nie mam pojęcia o czym piszesz.