Ja i moje nic (I)

GustawConrad


Moje nic, a moje coś.
Cokolwiek nie ma to znaczenia
bałagan na biurku
zamknięty w pokoju matni
wytarte myśli z mową gryzą się
sflaczała wyobraźnia chodzi
po pokoju i psoci
gdzieś na półce kurz złości
się na księgę że go przyjąć
nie chce
namoczony mózg rozwieszę
na sznurze za spinacze by wysechł
członki, odnóża pozostawię odcięte
od reszty, by zwisały z parapetu
powitam zmęczony żołądek
z uśmiechem na twarzy
Anatomicznie pusty
wyjdę sobie marzyć
wybielę zmysły swoje
w płynie do pułkania
I wszystko co jeszcze
zostało do zachowania
na zwisłe ciało nałożę
szary sweterek z napisem
"Depresja leczy"
następnie wyciągnę się do góry
i abym ochłonął po tym wszystkim
rozwieszę się między latarniami
Do jutra przejdę wilgocią codzienności...




GustawConrad
GustawConrad
Wiersz · 11 lipca 2004
anonim
  • roozia
    a nie umiesz pisać prościej?

    · Zgłoś · 20 lat
  • irisHma
    Zamiast czytać słownik wyrazów obcych i użalać sie nad sobą, stworzyłbyś coś kontkretnego. Przecież możesz. No chyba, ze sprawia Ci przyjemność upadanie z wysoka i upadlanie sie jak nie ciałem, to słowem.

    · Zgłoś · 20 lat