życzliwy łokieć w żebrach
- stoczyłaś się – ukontentowany
ale przecież każdy liczy swoje
stopy do trzech metrów mułu
na grupie ciężko otwierała
schlane oczy aż po dniach
kilku cieszył ją wszelki
durny przejaw codzienności
założyła szczytne plany
i życiowe cele siłą woli
przenosiła łyżki w myślach
mnożąc wciąż nakrętki puste
- wróciłam!
smarkacz nawet nie przerwał
dłubania w nosie
i tylko pies zdegustowany
skulił pysk nad pustą michą
memento
Wiersz
·
22 lipca 2004
-
jacekgffry5etyrttyfthfuyfufuyfuuyfufufiufuyfy...