Oaza niepamięci

pecia b.

w hotelu na uboczu
oaza grzechotników
wiatr przegania
w rytm złowieszczych syren
kępy przepalonych włosów

po twarzy musnęła mnie ręka

zamki w drzwiach pamiętają
jeszcze białe kaptury
wywrócone białka czarnych
i płomienie dalekie
pomalowane twarze widma

po twarzy musnęła mnie ręka
w nieobecnej recepcji

pecia b.
pecia b.
Wiersz · 25 lipca 2004
anonim