Przyśniła się biała, prosta ( no może lekko pokrzywiona) – LINIA
Biegłą, szła stąpała – po życiu
Cicho. Lekko. Zwiewnie... ale się zgubiła
Szukam jej raz na ulicy – lecz ona tam tylko przerywana –
Może jak życie etapami nałożona
Szukam jej w ludziach – lecz w nich tylko na ramionach
Za to trzy linie napotkałam
Szukam jej w muzyce – a tam - ona linia rozbawiona
Żywa, pokrzywiona – jak na rauszu – czyli to nie ona
Może znajdę ją w telewizji – tam ona kolorowa
Na dole ekranu się schowała – a nie, to tez nie ona
Bo z numerami podana
A może na niebie ją w końcu znajdę?
Nie, na niebie Bóg papierosa zgasił
I tylko smuga – linia- została...
A gdybym tak w pokoju poszukała?
Pod łóżkiem, krzesłem, stołem, dywanem... nie ma..
Jest tylko jej namiastka nad tapetą przyczepiona
A może w sobie znajdę, pod sobą poszukam, obok siebie poczuję?
Mała krótka – lecz szpetna- to nie ona między moimi piersiami ułożona.
Zamknę oczy...- JEST- ona moja wymarzona...
A nie to nie ona... to rzęsa na oku – lekko szczypie. a gdzie ona??
Turpizm i seks doskonale aktywizuje wyobraźnię.
wierzę, że kolejny wiersz, który czeka juz na autoryzację się spodoba