z ulicą Londynu
rozwidlam się zwężam i gasnę
jak ośmieszona myśl
skraplam w herbacie rozdrażnienia
wypijam je z mlekiem i cukrem
nie drażnią żołądka ale język
strącają w pył
kiedy mówię spadają litery
kiedy liczę toną w podłodze cyfry
a przecież dni liczyłem przed chwilą
mówiłem modlitwy
idę ulicą do ciepłej szklanki mgły
w mieście gdzie nie ma arterii na przestrzał
a uniki robi się w lewo
byle do ciepłej szklanki mgły
tam rozwielitka taka jak ja
łowi paluszkami plankton upuszczonych
przeze mnie symboli
byle do ciepłej szklanki mgły
one tam drżą rozwielitki i nucą
fizykę ciał śpiących
oddechy jednoczesne
Śmierć
(Kto widział od takiego słowa zaczynać wiesz
Nie lepiej od razu
Się powiesić)
Rafał Wojaczek
------------------------------
i naprwade zostawiam bez oceny
bo nie kumam do czego panie Janku pan dążysz
głownej wiersza ale może się czepiam// pozdrawiam...
pozdrawiam