Dionizosie! Stróżu mój!
Panie mych żądz zgubnych
Chwiejnym krokiem mnie prowadź
Do pięknych kobiet, miejsc cudnych,
Gdzie żądza szaleńcza dudni.
Gdzie zabawa wielka,
Gdzie pękają szklany,
Gdzie w szczęściu zupełnym
Tańczy lud pijany.
Brzękają kajdany.
Trzymaj mnie za ramię,
Podnieś, kiedy upadnę,
Kiedy rzygając szczęściem,
Ziemi smaku zapragnę.
By zerwać pakt z diabłem.
walnięty sztachetą
prosto w mózg
...
i chlup!
(głupi wierszyk jako koment do badziewiastego wiersza)
zbyt przewydywalne
Przesłanie zbyt jasne, zbyt „na dłoni”
osobiście wolę słowa, wersy, które jedynie nakreślają . Tylko wtedy jest „smak”
Powtórzenia – lubię taką szkołę „jazdy” niemniej jest to trudny zabieg. trzeba się namęczyć aby nabrało to wydźwięku, jak i prawa bytu.
"Tańczy lud pijany.
Brzękają kajdany."
A takie coś jest samobójstwem. Nigdy więcej tak nie pisz:)
„zerwać pakt z diabłem” tu masz coś do czego można napisać wiersz. Napisać perspektywą czasu. Być w nim.