Pi

Anna Czarny

czerwiec zwykle jest lepki i pełźnie leniwie
truskawki leżą zdechłe w koszyku na oknie
czerwienią się tak jak ja z bezsilnej wściekłości
chciałam cię poczęstować lecz są takie sobie

potem chciałam by było jak w telenoweli
wbiłbyś się obrzydliwie mokro w moje usta
zapomniałam że przecież jestem niekobieca
stoję ogołocona z uczuć choć rozpustna

mama zwykle powtarza że sama wybrałam
ale ja nie pamiętam aby ktoś mnie pytał
widać była umowa a na samym dole
małym drukiem dopisek a któż by to czytał

kieliszek wina kiedyś zamienił się w morze
utopię to co trzeba, co trzeba zatruję
chyba się pogubiłam no ale być może

nie, ty już powiedziałeś, że nie uratujesz
Anna Czarny
Anna Czarny
Wiersz · 2 września 2006
anonim
  • Grzesiek
    bardzo osobiste. poukladane i przemyslane. do namyslu. nie rozumiem tytulu..?

    · Zgłoś · 18 lat