BEZ-ŚWIAT
idą obcy obcy
obcy wybijają
rytm krańcem
piszczeli
pęcznieje tłum
świateł i drzwi
otwarte zamknięte
otwarte
nie dokąd nie
po co trąbią
godziny szczytu
nie przecież jestem
wgnietli i pójdą
jak nic!
za szybą twarze
tak różne różne
różne godziny śpią
i pada bez
wyprany barw
deszcz
nie ma jego
i jej kawałek
ucha nie tu
nie ma jeden
i dwa i pięć
na pół
tylko toczy się toczy
czerw
wcisnięta w róg
a tłum wyprany
jak nic!
bez-kolor
bez-żaden
bez-ja
bez całkiem
całkiem bez-świat
*
odwrotna ta
lewa strona
ze szwem
gdzie widać grymas
Szwaczki
gdzie summa nici
ukrytych przed
wzrokiem
bardzo bladym
bez
na dużo pozwalasz w swoich wierszach, niesamowicie mi się podobają.
trochę ryzykownie z tymi powtórzeniami, ale dynamiki dodają świetnie.
słowami i znaczeniami bawisz się niebanalnie. :)