bez-świat

Hekate

BEZ-ŚWIAT

idą obcy obcy
obcy wybijają
rytm krańcem
piszczeli

pęcznieje tłum
świateł i drzwi
otwarte zamknięte
otwarte

nie dokąd nie
po co trąbią
godziny szczytu
nie przecież jestem
wgnietli i pójdą
jak nic!

za szybą twarze
tak różne różne
różne godziny śpią
i pada bez
wyprany barw
deszcz

nie ma jego
i jej kawałek
ucha nie tu

nie ma jeden
i dwa i pięć
na pół

tylko toczy się toczy
czerw
wcisnięta w róg
a tłum wyprany
jak nic!

bez-kolor
bez-żaden
bez-ja
bez całkiem
całkiem bez-świat

*

odwrotna ta
lewa strona
ze szwem

gdzie widać grymas
Szwaczki

gdzie summa nici
ukrytych przed
wzrokiem
bardzo bladym
bez




Hekate
Hekate
Wiersz · 20 grudnia 2006
anonim
  • estel
    eksperymento jak najbardziej.
    na dużo pozwalasz w swoich wierszach, niesamowicie mi się podobają.
    trochę ryzykownie z tymi powtórzeniami, ale dynamiki dodają świetnie.
    słowami i znaczeniami bawisz się niebanalnie. :)

    · Zgłoś · 17 lat
  • Hekate
    Dziękuję :) Miało być rytmicznie. Chociaż teraz, jak tak sobie czytam ten wiersz, to mnie diabelnie czerw drażni. To takie... leśmianowate. I banalne. Ale zdaje się, że nic się już z tym nie da zrobić...

    · Zgłoś · 17 lat
  • trissmerigold
    ale nice...:) czerw jak najbardziej moze byc. ciekawy wiersz... gratuluje.

    · Zgłoś · 17 lat
  • Hekate
    Miło, że się spodobał :) A czerw, cóż... czerw niech sobie tam siedzi, skoro musi. Nie lubię przerabiać raz napisanych wierszy, brrr! Czasami trzeba, ale jak się da, to nie ruszam ich więcej. Tego nie ruszę. W sumie to eksperyment, a w eksperymentach więcej wolno.

    · Zgłoś · 17 lat
  • Outsider
    końcówka pasuje do calokształu... dobrze zlożony text. Pozytywne odczucie.

    · Zgłoś · 17 lat