Karzeł i contessa

Meoshi

Ona
piękna, młodziutka
snuje się
w starych podwiązkach
i podartych pończochach
po wymarzonym „teatrze”
makijaż spływa
miarowo
z każdą kolejną
łzą

On
stary, rubaszny
drepcze
w idiotycznych buciorach
z przyprawionym nosem
po znienawidzonym cyrku
biaława maź
topi się
wraz z każdą kroplą
potu

On
Wszechimperator Przepony
i niczego więcej
bo nie rozporządza już
nawet własną godnością

Chciałby
aby nie umykała
Chciałby
nie być tak...
odrażająco śmieszny
Chciałby
dotykać ją
dłońmi tak gładkimi
jak jej skóra

Tylko tu
olbrzymi reflektor
wydobywa kaczy chód
tak bezlitośnie
i smukłość talii
tak pożądliwie
Tylko tu
możliwe są miłości
tak żałosne
Tylko tu
rodzą się pragnienia
tak nierealne

Tylko to miejsce jedno
każe im się spotkać

pożądać i odpychać nawzajem

Oto jest
Magia Teatru

29 grudzień 2004
Meoshi
Meoshi
Wiersz · 25 grudnia 2006
anonim
  • estel
    ładny, nawet bardzo. obrazowy i uniwersalny. na tyle, że dopisek już zbędny bo i tak widać. :)
    Chciałby by - zgrzyta troche przy czytaniu. ale poza tym - podoba się.
    pozdrawiam

    · Zgłoś · 17 lat
  • Meoshi
    Dziękuję. Rzeczywiście. Przerobiłam na "aby".
    Teraz może ciut lepiej.
    Pozdrawiam.

    · Zgłoś · 17 lat
  • Hekate
    Wiersz trafił na teatromaniaczkę, która oczywiście nie mogła przejść obok niego obojętnie :)
    Bo życie, to teatr, a teatr, to życie. O!

    Twierdzę, że dobra rzecz. Lubię minimalizm, a tu nie ma przesady. Brak przeładowania.
    Podoba mi się i to bardzo!

    · Zgłoś · 17 lat
  • Meoshi
    Po stokroć racja!
    A ten wiersz jest pisany emocjami,
    jakie we mnie stworzyły wszystkie obejrzane
    przeze mnie kiedykolwiek sztuki.
    Chciałam w nim zawrzeć pewną
    symboliczną kwintesencję.
    Cieszę się, że się podoba;) Dzięki!

    · Zgłoś · 17 lat