nikt nie powiedział że musisz właśnie tak
między kroplami unosząc krzyk mew
na kamieniu gładkim fala rozbija pienistą grzywę
ślad wsiąka w piach jeszcze raz milknie
z lawentem wplecionym w łzę purpurowy blask
skapuje w błękit przejrzystych odbić znów
nie ma już dzwonów stu milionów tylko jeden
rozbrzmiewający najpiękniej twoim imieniem
w pierwszym wersie –zastosowanie tego zwrotu wywołuje
jakieś napięcie , moc jakąś ..
w drugiej trzeszczy mi słowo „skapuje” no i zaczyna wiać banałem ,
najbardziej w ostatnim wersie . Ale ogólnie się spodobało