Podśmiewam się po cichutku
wdychając ciężkie hormony
wodzę oczami we mgle oddechów.
Patrzę na twoje ciało mięciutkie
pożądliwym lubieżnym spojrzeniem
pragnącej namiętności cudzołożnicy.
Szaleńcza woń atakuje nozdrza
jakby wiedziała co skutecznie
wykurzy mnie z miejsca zbrodni.
Zostawiam me skarby zamknięte
w ramionach złodziejaszka rozkoszy
i biegnę zdobywać świat od nowa.
21 listopada 2006r.
Kojot
Wiersz
·
27 lutego 2007
-
ewerotyczny i lekko lubieżny klimat udało Ci się nakreślić . :)
-
nitjerOstatnia strofa coś tam w sobie ma. Reszta mniej mnie przekonuje. Pozdrawiam :)