ku wiośnie
---------------
znów wyświechtuję bezbronne niebo z prognozy
jakby mi było mało pustych rąk
czekam aż ociepli się ziemia pod skorupą
wydłużony promień prześcignie sopel
na mokro wygra mecz
dachówki zachowują zeszłoroczny wygląd
nie mają odwagi spaść
kap kap
bliżej niż dalej do gry w zielone
zapełnią się wolne miejsca miękkością bazi
żółtym fioletem bez pytania
wieczną barwę zachowuje woda
pod szklistą niewolą
kap kap
przylotem wtórują ptaki nad nami
*do zakochania jeden krok*
dzieki za komenty, serdeczne jak cos:)
zakapałaś tekst tym razem i nawet z mocno mrużąc oczka nie da się aby ręcę nie opadły przy ostatnim wersie
pozdrawiam serdecznie :))
Wiesz, czasem jest potrzebny taki tekst zeby sie wyluzowac, wiem jak to jest napisac wiersz, niekiedy nic i zeby jakos sie odkopac ,napisze sie cos, takie nic...
Jednak nie sadze zeby to byl az tak zly wiersz, spojrz na warsztat, mysle ze niezgorszy, ciumkowaty nie jest, slodycza nie splywa, a drugi wers, pisze dlatego zeby nie miec pustych rak... kiedys sama zrozumiesz, a moze juz wiesz:)
Dzieki za komentarz, dziekuje za szczerosc, posylam Ci slonko na jutro, niech Cie zbudzi rankiem, delikatnym mrugnieciem:))e
no.
pozdrawiam bardzo bardzo :)))
i polecialo, zaraz dostaniesz troche smieci:)