Błądzę myślami po Twoim ciele
chowając się w każdym jego zakamarku.
Pragnę ukryć się w Twych ustach.
i wyrzec się ciała pragnącego grzechu.
Zamykam oczy....
Oplatam Cię szczelnie nogami,
otwierając przed Tobą niewinności drzwi.
Kulę się ze wstydu pod Twoimi powiekami.
Czuje jak ścierasz resztki niepewności z piersi mych,
Ubierasz mnie w pocałunki
ustami, w których szukam usprawiedliwienia
grzeszności mojej- tak nieusprawiedliwionej...
Tańczysz we mnie,
delikatnie ciałem o me piersi uderzasz,
zagłuszając krzyki serca
z dzikim błaganiem o Twe spojrzenie...
W końcu kończysz.
przytulasz mnie...
pieścisz, nie patrzysz w oczy,
tylko dłońmi słowa wymieniasz...
a ja -ze zgubiona niewinnością
czuję się tak obco.
ale tak szczęśliwa...
Madlen Butterfly
Wiersz
·
1 marca 2007
-
estelw końcu kończysz? okropność... poczytać radzę, jak inaczej nawać to, co w powyższym zbyt brudne i nieciekawie perwersyjne. pozdrawiam