Na zakręcie, jednokierunkowej z możliwościami
W niepewności, między czterema ścianami
Za sobą mając znak ślepego zaułku
i pamięć, pełną zawodów i uniesień
W kieszeni ją niesie
I trzyma, ocierając dłońmi suchymi
Ocierając się o dawne bóle i cierpienia
Wiedząc, że skręcając wszystko się zmienia.
Na zakręcie, autostrady z polną dróżką
W niecierpliwości, tupie słabą nóżką
Jak małe dziecię, wciąż mały
Z drugiej dochodzi ścieżka krwi i kości
Przyszłości znamię nieznajomości.
Powiew z tyłu
Uderzenie z przodu
Na zakręcie, asfaltowej z długą
W nieświadomości, łzy błękitną strugą
Chęć i chcenie, złość, szacunek
Podnieść głowę i wybrać kierunek
Głuchym echem, wśród kamieni
Kierunku drogi nie zmieni.
Na zakręcie, ponownej i wcześniejszej
W zamęcie
pozdrawam