Literatura

codzienność (wiersz)

hakaan

[dodany dwa razy]
zgasiłem światło
w ciemności widzieć chcę ulicę na której mieszkam
i ludzi niczym szarańcza okupująca blok
to tam na parterze stary kawaler zatapia się w stercie makulatury
zdziwaczał do reszty
tam pomiędzy parterem a echem
moherowa babina przeklina niedoskonałości
wszystko w imię boga
tam gdzie jeszcze nie dociera słonce ze wschodu
wdowa po onkologii wychodzi na spacer
ze swym psem
i także tam syn alkoholika też alkoholik
w pijackim oszołomstwie grozi że zabije
swoja matkę
chora wizja codzienności
i gdzieś tam ja przyglądam się temu zza firany
ja
syn
ojciec
rozwodnik
górnik
poeta grafoman
nazwij mnie jak chcesz

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować i oceniać teksty
Zaloguj się Nie masz konta?   Zarejestruj się
przysłano: 7 marca 2007 (historia)

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca