niebo nad głową zbryzgane gwiazdami
pełne śladów istnienia
odłamki luster z uwięzionym odbiciem
rozbłyskują w czerni latarnie
oślepiając głos bez twarzy
sztyletami brzęcząc natrętnie
rytm zdławiony w lepkiej mazi
ziemia drży, krzyk
nagłe zagęszczenie
ramion wyciągniętych zachłannie
to w tę to w tamtą stronę
na strzępy do bieli
na pył
ramion wyciągniętych zachłannie
to w tę to w tamtą stronę
na strzępy do bieli
-te wersy ratują wiersz , początek wypadł banalnie niestety .
"pełne śladów istnienia odłamki luster" i "nagłe zagęszczenie ramion"
Pozdrawiam :)
-osobiscie lubie ostre kontrasty, szczegolnie takie troche "kwasne" i niespodziewane.
Choc poczatek nie jest moze az tak zaskakujacy, to "Niebo" jest jednak dobrym wprowadzeniem, a "Pyl" dobrym koncem - zwlaszcza w momencie kiedy "pomiedzy" jest wypelnione wznioslym grymasem ambitnej ludzkosci.
Cheers,
B:-)