noc

facio

niebo przymknęło już swe oko
i nie ranie już suchych oczu słońcem
zabijam w sobie śmiech i wspomnienie
obłędem karmiony i kłamstwem
wyrosłem ja-tytan
srogi kochanek śmierci
w najgorszym aspekcie psychiki
nad miastem unoszę mój ból
na skrzydłach wspomnień niesiony
szukam lekarstwa w marzeniach
których nigdy nie zdradzę
nie zostawię
nie oddam już nikomu
zasuwa w mym sercu
tylko przed Tobą ustąpi
jeśli zechcesz odrodzę się
powstanę z wysoko uniesionym czołem
oddam światu dług który zaciągnąłem
gdy w Twe oczy wpatrzony
przekląłem dobę
w której zostałem naznaczony
pamięcią o Tobie
nauczyłaś mnie magii starych drzew
i rozumienia każdej morskiej fali
by być teraz tak daleko
chyba cię kocham
być może na swą zgubę
odnajdę Cię
i już nie odpuszczę.
facio
facio
Wiersz · 12 marca 2007
anonim