Grypa jelitowa

Dorota

siedzę
twarzą w twarz z białym potworem
jego łagodne kształty przynoszą ukojenie
na chwilę przycichł pneumatyczny młot

ogromna paszcza pochłania
wszystko co mu daję
więc otwieram usta i wypływa moje całe ja
(ha... to prawie jak pocałunek)

nie pyta skąd, jak, po co
i czemu ta zieleń taka przygasła
ani też
dlaczego jestem tu
już od pół godziny
Oceń ten tekst
Ocena czytelników: Fatalny 1 głos
Dorota
Dorota
Wiersz · 18 marca 2007
anonim
  • Dorota
    hmm:] dzięki serdeczne;)

    · Zgłoś · 17 lat temu
  • ew
    jak najmniej takich półgodzin i jak najwięcej tak nietypowych treści w wierszach życzę :)

    · Zgłoś · 17 lat temu
  • elisabeth
    też to ostatnio przeżyłam ;)

    · Zgłoś · 17 lat temu