demontaż

Wena

ostre światło wybudza z łagodności
ciepłych dotyków ludzkich śladów
zostawianych dawno temu na poręczach
drewniane schody zastygły
wyczekując kolejnych zagubionych
w krętych korytarzach

lizol jak cierń wbija się do podłóg nie tańczy
wije się po białych salach

żeby chociaż jeden szmer rozmowa
w każdym oknie czarna dziura
brak symptomów drąży
jeszcze żywe
lodem

Wena
Wena
Wiersz · 19 marca 2007
anonim
  • ew
    nie składa mi się tytuł z treścią , nijak nie mogę tego zmontować , ale co tam .. poczytam bez tytułu .
    "lizol jak cierń .. " - nieźle pokombinowanie , po snuciu się , zagubieniu w pierwszej zwrotce , stawiasz tym lizolem na nogi - w tym momencie mnie szarpło .

    · Zgłoś · 17 lat
  • Wena
    Szanowna pani MODERATOR ew i to ja mam pani tłumaczyć jak to należy czytać i rozumieć? Przecież toż to się nie ma składać tylko rozkładać, o! i proszę na drugi raz najsamwrzód mnie zapytać o komentarz a nie samej dochodzić ;P

    · Zgłoś · 17 lat
  • ew
    Szanowna Pani pisarko , ależ ja pytałam , ino tłumaczyć cza umieć :P

    nieza - zabije Cię , wiesz o tym , nie ?:P

    · Zgłoś · 17 lat
  • Wena
    wena jestem jak już

    · Zgłoś · 17 lat
  • nitjer
    A mnie ten wiersz stawia na równe nogi. I ostre światło wybudza moje myśli z łagodności. Dużo i dramatycznie tu się dzieje. Porusza mocno to nieoczekiwane osamotnienie, z którym nie można sobie poradzić. Ciepło i czułość momentalnie zniknęły gdzieś, a przecież całkiem niedawno wydawały się nigdy nie skończyć. Brak symptomów szalenie niepokoi i każe na zimno rozważyć ewentualność demontażu tego co było, ale może już nie będzie mogło być najważniejsze. To dodatkowo potęguje dawkę emocji, które sprawnie w tym tekście ukazane powoduje moją jego pełną akceptację.

    Pozdrawiam Cię serdecznie :))

    · Zgłoś · 17 lat