Dla taty - nie koniecznie mojego.

harthover

tesknie za czasami gdy ranek trwał wiecznie
gdy na kocu budując domek z klocków
podswiadomnie marzyłam o własnej rodzinie.
potem malowałam ciebie z szerokim usmiechem
mamę w niebieskim z rózową torebką
mnie z jeszcze szczerym sercem na dłoni.
wtedy swiat wydawał się byc niczym kraina bajek
z zawsze szczesliwym zakonczeniem.

nie powiem co się stało
ani czy to ty wszystko popsułes.
widocznie ktoś bez mej wiedzy
domalował za twymi plecami inną kobiete.
ta ma złote szpilki. to chyba kopciuszek. dlaczego jestes ksieciem?
dla mamy domalował najpierw stosy chustek do nosa.
potem cieżką linę.
a mnie? mnie z bólu pękło szczere serce.

to mój obrazek dziecinstwa.
teraz jestem dorosła. żegnam ojcze.
harthover
harthover
Wiersz · 19 marca 2007
anonim
  • estel
    z tymi literówkami? w życiu.

    · Zgłoś · 17 lat
  • Anonimowy Użytkownik
    Anonimowy Użytkownik
    bardzo ładny wiersz....i troszke wzruszajacy

    · Zgłoś · 17 lat