i nawet jeśli jutro okaże się tylko zwykłym wczoraj
a zabawy w chowanie rzęs pod poduszkę
ustąpią konikom na biegunach
nadal będziemy spotykać się po drugiej stronie dna
bo podróże do nieświadomości zaczynają się tam
gdzie milkną krzyki dni
tam gdzie promienie zataczają nieuchwytne okręgi czasu
tego co pomiędzy
i tego co pośród
a dłonie rysują krawędź jutra grubą przerywaną
chylę sfrustrowany wzrok sięgając depresji milczenia
coraz mniej rozumiem
potrzebuję wiary wyklutej ze źrenic
horyzont naszych ciał za który słońce już nie zachodzi
i zza którego nie wschodzi
całuję miejsca kultu na twojej skórze
obracając w palcach wieżę ze schodami
po których można staczać już tylko skręcone godziny
poza tym, o tym jest ciekawie. :)
chylę sfrustrowany wzrok umieszczając depresję poniżej poziomu milczenia
Pozdrawiam :)