byłam

joanna michalczuk

byłam wszędzie. wszędzie budziłam się nad ranem
suche usta szukały rozwiązań wszędzie stopy dawały się mamić
milionem dróg chodników przystani każda pogoda
stawała nade mną udawała że wyciąga szpony ale żadnej z nich
nie udało się mnie złamać i śmiałam się cicho
we wszystkich pociągach promach i samolotach świata

każde łóżko odbiło mi się na skroniach cichutkim wspomnieniem
każdy trzask milionów drzwi zamieszkał mi w muszlach uszu
wszystkie wiatry świata pamiętam na twarzy wszystkie pachniały
inaczej i niosły ze sobą najdziwniejsze rzeczy najsłodsze obrazy

byłam wszędzie i widziałam wszystkich ludzi śmieli się i krzyczeli
tulili i zabijali pamiętam ich dłonie, białe i gładkie, brązowe i szorstkie
pamiętam ich języki ramiona i oddechy złudzenia i marzenia tęsknoty
niewinności zawsze obiecywali walczyli o swoje dawali się przekupić
byli mi najdrożsi

znam tę wielką zabawkę świata. stworzenia pływające czołgające się
biegnące i frunące. znam wszystkie przyciski umiem się tym bawić
wymieniać baterie nie nazywać bogów dawać się omamić nie przestawać
dziwić ja wszystko to umiem dlatego

kładę się na dywanie w zielonym pokoju zamykam oczy palę kadzidełko
uśmiecham się nic nie mówię rozbrajam guziki
joanna michalczuk
joanna michalczuk
Wiersz · 28 marca 2007
anonim
  • estel
    "byłam wszędzie" odważne to na początek i cieszę się, że się nie zawiodłam w trakcie. :)
    ciekawie układasz słowa, w taką wiarygodną opowieść.
    niesamowite.

    · Zgłoś · 17 lat