...

Dominikt

to lęk przed słowem przestrach barw
odbicie twarzy w lustrze krwi
to zemsta rąk wiązanka krzyży
to morfeusz który nie śpi a chciałby śnić
to prosty trakt nieuczęszczany
gdzie wchodzą tylko oszukani
to golem z jednym ślepym okiem
które wciąż nieme ale drwi
to melodia którą można w palce złapać
i cicho na niej sie powiesić
to broń beznronnych ból zmęczony
to brzask wrzasku co poranek w komin nieba
jak potrzeba -igrzysk- i chleba
to katarakta mózgu co jasnego mnie pozbawia
spojrzenia in medias res
Dominikt
Dominikt
Wiersz · 4 września 2000
anonim