odsprzedałam wieczności stugodzinnym martwieniom
i od zysków odliczę tamten stracony czas
piszę nowa, genialna
moim młodym natchnieniom stawiam pomnik z papieru i kłaniam się w pas
nie utopię zdań prostych we łzach i ciemnościach
przyjaźnimy się znowu
z nimi splatam mój wdech
mijam blade słów tłumy przy ich wyblakłych ojcach
mglą się im się martwe oczy
kiedy kłamią mi grzech
leżą w kącie wszystkie śmierci, cierpienia, rozpacze
choć misternie rzeźbione
teraz tracą swój kształt
niech kolejny pan krytyk znów fałszywie zapłacze
umrze dla mnie
jak umarł i Kopernik i Staff
może jeszcze nie wiedzą
może jeszcze nie wierzą
melodyjność, prostota, metafora, wdzięk
nic
niech mi talent w banałach na wersy wymierzą
pójdą spać
ja zapiszę się w snach razy iks
"genialna" zgrzyta jak diabli, aż tak nie można myślę.
kilka perełek można wyłowić, podoba się.
pozdrawiam
Przyznam się, że "But w butonierce" bardzo lubię, jest energetyczny i... butny, tą wspaniałą butą, która może charakteryzować tylko młodych. I dlatego jestem na nie, bo oryginałowi nic dorównać nie może, a tu za dużo jest analogii - zawsze łatwiej się oprzeć na czymś, co istnieje, niż stworzyć coś od nowa.
Nie oceniam, acz pozdrawiam, również młoda i jak najbardziej genialna ;)
zawsze tak oceniam, kiedy zdaje mi się, że rozumiem autora, swoją drogą, dla mnie wiersz ma fajny rytm. pozdrawiam!