zapukała w szybę cicho
blada panna słów
chciała przemknąć pod firanką
zbudziła mnie ze snu
dokąd biegniesz ! stój panienko !
szepczę do niej wnet:
co przyniosłaś ? czy codzienność ? miłość, życie, śmierć ?
nic nie rzekła, nikła w ciemność
kryjąc się za cień
lecz jej wypadł z rączki bladej
koszyk nowych tchnień
a pod wieczkiem się schowało
senne miasto marzeń
wzięłam jedno i już prędko
w słowach je pokażę
resztę włożę do szuflady
na niedługi sen
jutro któreś znów obudzę
by z nim upleść pieśń
ale kiedy promyk dzienny
musnął lekko mnie
pamiętałam koszyk panny
zniknął ! nie wiem gdzie...
będę czekać na dziewczynę
aż zapuka znów
aż przyniesie kosz wiosennych
młodych, lekkich słów
slh
Wiersz
·
23 kwietnia 2007
-
ewarchaicznie i to nawet nie jest największa wada wiersza , zamiast lekkości w czytaniu miejscami smiesznie jakoś wyszło , ale tekst wart dopracowania