padłam w objęcia kąta szklanych płaszczyzn
a ręce popakowałam do kieszeni
jeszcze przewrócę oczy na lewą stronę
w gorączkowej malignie
i tak będę trwać
między kolejnymi obrotami ziemi
może zagram z próżnią w karty o przekonanie
albo porozdaję pączki nadziewane drżącym motylim marzeniem
wdzięczność pewnie łypnie podejrzliwie
jak mam się nie wściekać,
kiedy dźgają mnie boleśnie już od przebudzenia ?
slh
Wiersz
·
26 kwietnia 2007
-
ewwściekaj się wściekaj , albo połam dzidy dźgajacym . Tym razem również dobry wiersz , pytajnik na końcu tylko zbędny , pyta się i tak samo , bez znaku zapytania