Żyjemy na kuli, Ziemią ona zwana,
lecz to już nie Ziemia.
Tak trudno nam dostrzec
jak bardzo się zmienia.
Na zewnątrz widzę ład,lecz czy to prawdziwe?
Tak trudno jest zobaczyć jej prawdziwe imię.
Ludzie go nie widzą,
Ziemia umiera powoli
jak kwiaty w ogrodzie nasycone dymem.
Boję się, Boże co nam zostanie,
Uchroń nas, obroń od samych siebie.
Wokół krąży młodość, nienawiść, złe czyny,
A świat modli się o ukojenie dusz.
By zabić człowieka wystarczą tylko słowa,
Raniące czasem gorzej niż najostrzejszy nóż.
Ziemię ranimy bez słów- czynami
Zabierając jej wolność, czystość i śmiech.
Tak łatwo jest zginąć, jeszcze łatwiej zostać.
Mój Boże spróbuj zatrzeć wszelką krzywdę...
Bo boję się mocno tego, że zginę.
Justyna
Wiersz
·
7 maja 2007
-
ewno nie , Justynko , podobać się to nie może jako poezja , jest przekaz , jest temat - ale nic więcej , brakło mocy , moze zabiła ją rozwięzłość tekstu , a może pisanie na zamówienie ?