Cisza niknącego istnienia
Życie bezszelestnie odchodzi w niepamięć
Twoją niepamięć
Puste strony
których Ty nie zdążyłeś zapisać
w moim sercu
teraz płoną
Niebo spłonęło
dawno dawno temu
opadły popiół podrażnił oczy
straciłeś wzrok
Nie możesz zobaczyć czegoś
w co już przestałeś wierzyć
We mnie cisza...
Bo z jednej strony ta cisza i mnie przekonuje, ale z drugiej płonie nieszczęsne niebo i równie nieszczęsne serce.
Przyznam, że mam problemy z odczytywaniem poezji miłosno-po-miłosnej. Bo to takie powielane po wielokroć schematy, które z trudem dają się przeinaczyć. Ten wiersz ma w sobie coś świeżego, ale jednak mimo wszystko wpisuje się w nurt, za którym nie przepadam.
Ponieważ nie chcę być niesprawiedliwa, a mój wredny subiektywizm nie da się niczym przekonać, oceny nie wystawiam.
Pozostawiam ulotną smugę niezdecydowania i uciekam :)