Potem pali się pościel od papierosa
w brudnym pokoiku przedmieścia,
socrealizm.
Katharsis umarłych klasyków
bo litość
bo trwoga
nie idze się ogrzać
przy ognisku łóżka.
Można stłuc szybę na alarm.
Chociaż w strach ściska się gardło
i szeptem
budzić nonkonformistów imperatywu kolektywnego
w tym betonie.
Jeszcze pożar nie zszedł z pościeli.
Pewnie żal mu do podłogi.
Ze ściany drżą kartki Mrożka
i niewiara w słonie.
Albo to o nią drży karnisz w godzinie odsłonięcia.
niedoczekanie
Dziś świta ogień.
Obskurny pokoik zaklina w bursztyn.
slheroin
Wiersz
·
1 czerwca 2007
-
ewno , tym razem mnie porwało na dobre , od palenia się potem pościeli przez ten beton i niewiarę w słonie i jeszcze zaklinanie . Bardzo wiele dobrych momentów . Gratuluję .
-
slheroinłaaaa, dziękujem bardzo :D