To początek jednej myśli nad życiem,
Szarym, pustym, zbyt głębokim
Aby odnaleźć czarny sens dna.
Wyobrażenie o miejscu, w którym
Nasze myśli rodzą postępowanie.
Snując refleksje nad tym co było
Cofamy się w czasie żyjąc początkiem
Gdzieś gdzie życie jest śmiercią czasu.
Nasze błędy uczą nas popełniać je od nowa,
Domagając się własnego planu wydarzeń.
Rodzimy bezsens w przezroczystym sensie.
Nie rozróżniając fundamentów młodej myśli
Gdy doświadczeniem nieczyimś
Spoglądamy w oczy śmierci naszego ja.
Gdyby ktoś powiedział, że jutro odpowiedzią będzie może.
Gdzie gdybanie lekką nadzieję w mrok wzbija,
By lekki zarys sensu zgubić o krok od celu.
A "może" pozostaje morzem dawnych kropli,
Z których każdy pierwiastek tlenu
Idzie z parą zagłady wnętrza żyjących.
Mieniąc się szatą bezsensownych bezsensów.
ale bez ostatniego wersu , przedobrzyłeś z tym powtarzaniem sensu-bezsensu , ładny to ma wydźwięk w świetle przeźroczystości , ale w mienieniu się już przynudza . Tytuł zakręcony , i zniechęca do czytania , niepotrzebnie , bo przeczytać to naprawdę warto