bezwładem nadgarstków w twych dłoniach
słabnę kalecząc powietrze
śrutem słów celujesz tak trafnie
jakbyś przedzierał się w jutro
zatrzymaj bo znikam
w niepoczytalne zawsze
a każde było
zamień mi jeszcze na jest
nim noc nami zajdzie
przytulaj
za każde nasze nic
więc tak, smutno się zrobiło i bezsilnie, a że chwilowo bezsilności mówię stanowcze nie, odbiór mi się trochę zakłóca, taki wpływ czynników pozapoetyckich, nie ucieknę, wybacz :)
zdaje mi się, że wiersz kierowany do dwóch osób, to jest fajne wrażenie, przytulania nie zdzierżę, zamiast zabrzmiec łagodnie/dziecinnie/nachalnie (byc moze) brzmi mi nastkowato, a nie o to chodzi.
środek zabieram,bo kiedyś było dobrze i obrazek bo-zupa-była-za-słona.
masz rację , adresatów jest dwóch , potrafisz czytać i za to dzięki wielkie :), a przytulanie determinacją spowodowane , bo tylko wtedy wytłumaczalna jest taka prośba , gdzieś przecież ten głupi łeb peelka musi czasem oprzeć , nie ?
Pozdrawiam serdecznie :)
I właśnie, estel wyżej pisała o bezsilności, ja też przede wszystkim jakoś tak tę bezsilność poczułam. I słabnę, i niknę, staję się przezroczysta...
Ostatnim wysiłkiem mięśni proszę.
To takie fizyczne jest, namacalność słów - bardzo mi się podoba!