MARCEPAN
bratu
marcowy pan w zaułku
parasolem zasłania oczy
nad nim niebo
te paski te kropki są jak lizak
słodki z jarmarku
i perlą się perlą uśmiechem
ten uśmiech na hulajnodze
pędzi przez miasto
uciekają gołębie spłoszone
turkotem kółek
po masło po bułki marcowy pan
w zaułku tak małym
jak kropla deszczu
wędruje a z nim parasol
kręci młynka za młynkiem
i sypią się wszystkie paski kreski
i koloreski
pod nogi kamienic-mieszczek
zaklętych w ceglane suknie
czy słyszysz jak grają walca
rynny nabrzmiałe smutkiem?
to deszcz
a smutek jest taki maleńki
jak pan, marcowy pan z parasolem
zaraz odleci na skrzydłach gołębi
i zniknie
a w zaułku marcowym
na marcowym bruku
sto marcepanów zgubiła chmura
więc schyl się szybko
i schowaj jeden na szczęście
do parasola
Nie należy uczyć się, pogryzając marcepanowe czekoladki, bo potem na bardzo-poważnych-notatkach z teoii literatury pojawiają się takie CUSIE ;)
Dziękuję za opinie - mam nadzieję, że wierszyk poprawił Wam humor, albowiem ku temu był stworzony.