rozczynia się noc naszych stosunków ambiwalentnych
i dowolnych form. bledną rozpalone tapety teraz
jesteśmy tu sufitem, podłogą
i murem z wzajemnością. klimat się statkuje, nastrój się kotwiczy.
milkniesz na chwilę, oczy migają po firankach.
niepokój skwierczy w słońcu.
rozkładasz ręce w geście ku czasom
rozkazującym, trybom przyszłym.
komponujesz się w trójkąt, spływasz po mnie szeptem
ulotnym jak każdy szept świata.
pozdrawiam
Pozdrawiam.