GEOMETRIA II
obłożyli mną kwadrat
blacha rozdziera skórę trzeba zszyć
zanim konsument odkryje
bubel
produkcja chińska materia niknie
w palcach ale tanio! jak tanio
można kupić jeden z kolorów tęczy
i dobrać klapki
torebkę
okulary jak z filmu o gangsterach
i dobrym gliniarzu z dzielnicy
kozłów ofiarnych
przetarty na łokciach żołądek
nie ten co trzeba
chociaż baba mówi że pierwsza klasa
i ślicznie mi w niebieskim
że te oczy —
że gdybym chciała to pierwsze strony gazet
oczywiście w nowej bluzce
warto trzy złote dołożyć i cieszyć się
parą świeżych myśli
wciągnąć na stopy i wtulić palce
w ptasi puch ptasie mleczko
zagryźć
rozszarpać na strzępy etykietę
co genezą sięga stodoły pana józka
i jego marzeń o prawdziwie europejskiej
butelce wódki
nie kupujesz? to idź w diabły!
a te trójkąty nawlecz na sznurek
i odłóż
taki trik że niby umyślnie i wcale —
wcale nie dojdę do bramy
między straganami noga ręka ucho
i zaplątane w sobie tak bardzo kolorowe
nici
co genezą sięga stodoły pana józka
i jego marzeń o prawdziwie europejskiej
butelce wódki - mistrzostwo światła . gratuluję Hekete.
Pozdrawiam :)
pozdrawiam:)
Ew - to dobrze, że zabolało. Miało być na słodko-gorzko, ale jednak bardziej na gorzko.
Anathema - zaczynam się bać, bo alkohol jakoś zbyt często się w moich utworach pojawia... Jak nie wódka, to rum, jak nie rum, to światłówka... Czy to jest freudowskie? ;)
Nitjer - przecudne podsumowanie wiersza! Nie mam nic do dodania!
Hewka - dziękuję! :) Się cieszę, że trafia :)