Księżycu wstrętny daj mi spać
Bo pójdą w ruch kamienie
Przestań mi w oczy blask swój lać
Idź świecić gdzieś na niebie
Ty mi daj spokój durniu złoty
Oj! bo posunę się do klątw
Ja nie mam chęci na twe psoty
Uciekaj sio mi stąd
Porządni ludzie w swych pościelach
Zmęczeni ciężką pracą śpią
A ja się z tobą muszę spierać
A oni kto wie o czym śnią
Wiesz że się staram być praktyczna
Naprawdę bardzo staram się
Rozsądna pilna metodyczna
Bo takim jest na świecie lżej
A ty przed oczy twoje czary
Kładziesz mi powiem ci bezczelnie
Patrz tam w gałęziach srebrne mary
Ach głupstwo jakieś fanaberie
Ty już mi srebrem stroisz drzewa
Z promieni zwiewnych pleciesz sieć
Mnie tego wcale nie potrzeba
Bo ja chcę trzeźwy rozum mieć
Dobrze wygrałeś jedną chwilkę
Ja już i tak nie zmrużę oka
Saniami które ciągną wilki
Jedźmy na spacer po obłokach
i co mam powiedzieć ? zaskoczyłaś mnie bardzo , tym razem zaczytałam się z lekkością , choć może mało ambitnie , ale czytanie tego było przygodą , dzięki :) Twoje rymy nie męczą , fajnie jest , ale przecież .. polecisz wyżej , prawda , Aldonko ? :)
czepić się , mówisz ? .. no dobra .. :)
Niekonsekwencja w interpunkcji , chyba nie pierwszy raz u Ciebie . Jeśli piszesz "Oj! bo posunę się do klątw", to czemu potem "Ach głupstwo jakieś fanaberie " ? - trzym się jednej zasady , co ?