słucham bardzo. nisze zachodu dopalają się w żarówkach
i gwałtem. na przykład podchodzi on, prosi o ogień,
najlepiej wewnętrzny, a ja
nie mogę. przechodzę nad sobą do porządku dziennego.
no merece la pena, laleczko. kiedy się rozprężaliśmy
pan Roman obiecał mi okcie, ydki i goździki
do trumny. pojawia się eustres, gorączka
przedstartowa. pamiętam, mam nie mierzyć
na siłę i nie patrzeć na odległości. rozliczać szeregi
na dłuższe foulee, odbijać się z bliska. czekam
na czysty przejazd. wiem, Marek nie był wiśnia,
ale i tak złamał bat na nasturcji, delicji i
zahaczał nogami o drągi.
slheroin
Wiersz
·
15 lipca 2007
-
Marek Dunatjak zwykle slheroin - ujmujesz słowem .
-
Marek DurczykNic dodać , nic ująć ze słów przedmówcy .