rozliczam się wobec księżyca
tory między nami (na Gdańsk), 19:50 czas
bez pokrycia, lokalny jak styczna relacja w pociągu
z jednym ciałem na bakier. czerwienię się
w odwrocie by kończyć bliżej ciebie.
jest wtorek, ciężki wieczór. puszczasz z dymem
ostatnie papierosy, gdy święta panoszą się
w okolicznych synapsach.
masz kożuch wewnątrz i zawiesinę w oczach,
a zęby mleczne wypadają ci do środka. no pamiętam,
przecież historie nie piszą się same, więc nie wyzywaj
od konstelacji, gwiazdeczko. składasz się do strzału,
czarujesz przedziałem na przestrzał. i wszystko
się zgadza. neon do okolicy, podróże
w kierunku okna, rozkłady do odjazdów.
sam uczysz mnie tego nie rozróżniać.
może faktycznie trochę spuszczone z klimatu jaki zazwyczaj serwujesz, może faktycznie traktuje trochę banalniej. ale 'według mnie' najważniejsze, że czuć tą potężną dawkę zaangażowania. emocjonalnego. mi się podoba. a z braku ew, pozwolę sobie zdecydować. :)