wyjście z labiryntu

ataraksja

racjonalnizując czas na nieboską miarę
buduję niewiadomą z życia odpowiedz
wstrząsana dreszczem samoświadomości
nanizuję źrenicą wszechświata niedosyt
gdy krew neonów tężeje w kałużach
pośpiech tu tamtych teraz i zawsze
wprost ludzi obcy zapach

miasto dławi przestrzeń labiryntu
ulic krzyże męką mit geniuszu wznoszą
a na jawnogrzesznej górze małości istnienia
zasypiają znużeni czterej w niebieskich uniformach
bezrobotna brygada archanielska


wyleniały skrzydła Urielowi
już nie usuwa z czoła zaschłego guana
gołębicy głupoty ludzkiej

ogłuchł Michał od piania chwały z wysokości
zapatrzonych w czubek własnego nosa
nie strąci na ofiarę Panu ni kropli
z wypełnionego po brzegi próżnością
ludzkiego dzbana dusz

podanie o zasiłek wiary w człowieka gryzmoli Gabriel
wydziedziczony z prawa budzenia
moralnego niepokoju
zwątpił w sens roboty
odkąd zaproponowano mu kupno nerki Chrystusa


Rafał zawstydzając niebiańską krew odwraca głowę
zdjęty lękiem wysokości przekroczonej granicy
gdy trzeżwość mojego widzenia ścieka bezradnie
pod stopy twojego serca
rozsadzając warczącą złowrogo przestrzeń

strach zabijam drżącą miłością
ataraksja
ataraksja
Wiersz · 28 lipca 2007
anonim
  • Marek Dunat
    trudno sie czyta , ale wciągająco sie czyta . za pomysł brawo , za manieryczne pisanie ,,ż,, zamiast ,,ź,, pogrożenie palcem . (próbowałem poprawić ). tekst sie broni pointą . zresztą - to chyba pierwszy dzisiaj wiersz , który rzeczywiście mnie zadawala.

    · Zgłoś · 17 lat
  • hewka
    hmm... tekst trudny, niemniej z lekka przegadany, no ale... moze taki byl zamysl Autorki.. w kazdym razie czyta sie:)
    pozdrawiam serdecznie :)

    · Zgłoś · 17 lat
  • ataraksja
    Pozdrowienia dla Obojga Szanownych Komentatorów ode mnie :)) Dziękuję za uwagi.

    · Zgłoś · 17 lat