odbicia (wiersz)
slheroin
śpisz na tarasie, przy cykaniu świerszczy,
w zapachu melasy i rumu. pamiętasz,
chodziliśmy z mieczami do gorzelni,
do hydroforni. piłeś z taką przyjemnością,
nie mogłam się oprzeć. teraz rzuciłeś nałóg,
ale on ciebie nie całkiem. tak jak ze mną.
to kłamstwa i nie kłamstwa. upał w sierpniu
był nie do zniesienia. gniotłeś w palcach
kwiaty z organdyny, szum wentylatora
pod sufitem salonu. patrzyłeś na statki
z całego świata. zamknąłeś się
w sobie jak zamyka się oczy, okna
przed burzą. przesiliłeś dzień z nocą -
już wiesz, co skrapla się między.
aż trudno uwierzyć, że to wszystko takie proste.
w zapachu melasy i rumu. pamiętasz,
chodziliśmy z mieczami do gorzelni,
do hydroforni. piłeś z taką przyjemnością,
nie mogłam się oprzeć. teraz rzuciłeś nałóg,
ale on ciebie nie całkiem. tak jak ze mną.
to kłamstwa i nie kłamstwa. upał w sierpniu
był nie do zniesienia. gniotłeś w palcach
kwiaty z organdyny, szum wentylatora
pod sufitem salonu. patrzyłeś na statki
z całego świata. zamknąłeś się
w sobie jak zamyka się oczy, okna
przed burzą. przesiliłeś dzień z nocą -
już wiesz, co skrapla się między.
aż trudno uwierzyć, że to wszystko takie proste.
przysłano:
29 lipca 2007
(historia)
przysłał
slheroin –
29 lipca 2007, 19:10
Zaloguj się Nie masz konta? Zarejestruj się