szósty (kruchość)

ataraksja

Kipi ślubną gorączką szósty dzień
miłość dozgonna rozkwita w pijanych oparach
sal ze smętnie chudnącymi balonikami
O tej samej godzinie umierają przelotnie
gołębie na kościelnej wieży
i tacy jak my
Bóg w tym czasie zajęty jest syceniem malin
kura wydziobujac tłustego robaka w gnoju
czuje przez skórę zapach niedzielnego rosołu

Nie denerwuj się mówisz
życie nie znosi pustki
da się jeszcze pozbierać do kupy
zbudować jakiś zamek z piasku

Zwieszam nisko oczy i usta
Rozcieram językiem chłód ukradzionych cieni

Oceń ten tekst
Ocena czytelników: Dobry+ 5 głosów
ataraksja
ataraksja
Wiersz · 18 września 2007
anonim
  • hewka
    dwa odtatnie .. extrakt
    gratuluje wiersza, gesto ale dobrze i to sie liczy, pozdrawiam:)

    · Zgłoś · 17 lat temu
  • ataraksja
    To w takim razie... mogę raz a konto? ;)))

    · Zgłoś · 17 lat temu
  • Marek Dunat
    no dobrze Droga Poetko . ale dlaczego Ty tak grubymi pociskami od razu ? pokorniej troszkę :) IM wolno ! ONI są wielcy JUŻ ;) Ty dopiero bedziesz. pozdrawiam :D

    · Zgłoś · 17 lat temu
  • ataraksja
    Ana... ja piszę awangardowo niepoprawnie. Zerknij mój Drogi Moderatorze Ulubiony, jak poczynają sobie z wielkimi literami Różewicz, Buczkówna czy Bursa (choć to już klasyka awangardy). Nie sądzę, żebym wymyśliła proch ;)

    · Zgłoś · 17 lat temu
  • kul
    jakoś tak smutno. ale urzekająco.

    · Zgłoś · 17 lat temu
  • Marek Dunat
    Nie bardzo rozumiem kryteria jakimi kierujesz sie piszac wielkie i male litery . w dwoch miejscach zmienilbym tez wersyfikacje, ale wiersz jako calosc dobry , a nawet cudny. jednym slowem taki do jakich mnie przyzwyczailas. (sorki- zgubilem polskie litery)

    · Zgłoś · 17 lat temu