Wiesz, lubię truskawki
Zimą też
Choć są mrożone
Zimą też lubię
Miłość
Bo jest taka
Prosto z kominka
Nie zmrożona
Ona jest jak
Pospać chwilę dłużej
Jest niczym
„To dla Ciebie te kwiaty”
Pachnie jak
Te kwiaty dla mnie
Potrafi być moim wtorkiem
Środą i również piątkiem
Jest marcem i wrześniowym workiem
Końcem roku i jego początkiem
Ona jest w porannej kawie
Siada ze mną do kolacji
Jest w rękawiczkach, w zamarzniętym stawie
Tam gdzie mam
I nie mam racji
Nie uśmiecha się do mnie
Bo do ludzi nie należy
Lubię jednak czasem wierzyć
Że do mnie się szeroko szczerzy
Kiedy życie mnie posadzi
Przy stole
Do obiadu codziennego
Ja wstanę
Z miłością jem truskawki
I nic innego