na co mi te widoki z balkonu?
te ogniste nasturcje w drewnianych
skrzyniach na zamówienie
i kot
bociany przelatują nad głową
gubiąc bezczelnie pióra
zamiast przynosić dzieci
poziom frustracji rośnie wprost proporcjonalnie
do liczby kapiących kranów
i upartych uszczelek
staroświeckie woreczki na lawendę
szyte jeszcze przez moją babcię
swoim irracjonalnym zapachem
uśmiercają nie mole ale pustkę w szafie
a dębowa podłoga w salonie
błyszczy nadal świeżo wtartym woskiem
" Panie Boże zachowaj ją od tupania bosych stópek"
powiedz
na cholerę mi to wszystko
skoro Ciebie nie mam?
bo coś nie widać...nie słychać:P
pierwszy wers bym zostawiła bez pytajnika. słowa same pytają.
reszta strofy nie do czepnięcia. jest fajna.
druga strofa zbyt wydumana. zupełnie nie przekonuje a i zaśmieca.
od "poziomu frustracji" do "na cholerę mi to wszystko" bym powiedziała - dobra robota. wyjątkiem jest wielokropek, który uznaję jako pomyłkę.
dobrze się czyta, wersy przechodzą w dobrym stylu.
podoba mi się.
i ostatni wers - banał! szczerze - to tekst zasługuje na mocną puentę.
więc albo coś zmienić, albo zakończyć na "po cholerę mi to wszystko"
tyle, że wtedy warto by pomyśleć o wersie pierwszym...aby uniknąć "klamry"
takie tam moje gdybanie.
niemniej tekst do szlifu - bo warto.
pozdrawiam cieplutko :*