Jak jesień ciepła w dotyku dłoni
włada śpiewem kolibrów tysięcy.
Blaskiem oślepia, łzy nie uroni,
wzbudza namiętność, by gorętsze
uczucie rozpaliło myśli, a dłonie
ciągle szukały bliskości. Pomiędzy
sobą chce mieć lodu okruchy,
by stopić fałszem poruszone chęci.
03 kwietnia 2007r.