codziennie rano przy śniadaniu
obieram się cienkim nożykiem
bacząc, by skórka porowata
schodziła na boki równomiernie
a gdy już staję się naga
miękka niczym gąbka
idę do was arbuzów
pokazać słodkość swych soków
wielkie okrągłe potwory
witają mnie na progu
twardość ich czuję od razu
próbując nawiązać rozmowę
nagle staję się miąższem
zmielonym w wielkim trybiku
pełznę więc pośpiesznie
poszukać swych skórek w śmietniku
totalna klapa. i to by było na tyle.