Mam nie po kolei w czubie

Matuszewski


Mam nie po kolei w czubie
ze Cię ja tak bardzo lubię;P
Gdybym lubił mniej ciutynkę
Wciąż wesołą miałbym minkę
Starać bym nie musiał wcale
Ty mówiłabyś "Michale"
"Czemu mnie olewasz stale?"
Odpowiadałbym, "Michale?"
"Nie Kochanie, ani Lisie?"
"Nie Niedźwiedziu, nie Tygrysie?"
"Czemu mam sie starać srodze,
Czule słówka ciągle modzę
A Ty do mnie niczym kura
Co stroszone miewa pióra
Hej Michale - wołasz stale
Matuszewski! Ty pedale"

I powiedziałbym, prawdziwie
urokliwie, urodziwie
Ze Cię lubię bardzo strasznie
I gdy myślę, mozg mi trzaśnie
Jak sie w nim pojawiasz czasem
Nad wzwiedzionym mym kutasem
Ale lubię znaczy lubię
Mam nie po kolei w czubie
Tys niezwykła, tys jedyna
Wprost dla mego kapucyna
Nic Ci więcej jednak nie dam
Serca mego Ci nie sprzedam
Pompa ważna dla penisa
Co mi kolo pasa zwisa
Fiut w miłości mi zawadza
Nawet kiedy sie nie wsadza
Nawet kiedy w spodniach leży
Moja ręka już sie mierzy
Żeby sięgnąć, żeby wyjąć
I rozkoszy troszkę przyjąć

Jednak lubię Cię straszliwie
Urokliwie, urodziwie
Kutas w spodniach grzecznie leży
Żadna ręka nic nie mierzy
Gdybym lubił mniej ciutynę
Bym faktycznie miewał minę
I wesołą i szczęśliwą
Lecz nie taka urodziwa
Bo prawdziwe szczęście przecie
Nie znajduje sie w klozecie
Ani w spodniach kolo pasa
Gdzie sie majta część kutasa
Fiut w miłości nie przeszkadza
Co najwyżej podogadza

A gdy tego nie potrafi
Niech mnie piorun z nieba trafi
Niech mnie strzeli w sama dupę
Niechaj lekarz weźmie lupę
Powie może coś mądrego
Co do chuja marszczonego
"Panie drogi, drogi panie
wprawdzie jadł pan dziś śniadanie
jednak ja zaglądnę sobie
co tam w tyłku siedzi tobie"

O do kurwy nędzy proszę
Co za myśli w głowie noszę
U lekarza mój kolego
Jestem ja niewłaściwego
Wnet wychodzę, drzwi po prawej
Idę teraz coraz żwawiej
"Puk, puk - kto tam? czego puka?"
"to, ja biedny student szuka
i porady i pomocy
bo nie zasnę do północy
impotencja mnie dobija
w nocy aż mnie boli szyja
tak sie staram i naprężam
czy wejść mogę? - drzwi otwieram
wsadzam nogę

"Idź w cholerę mocium panie!"
głos dopada mnie przez ścianę
niech ci kutas indziej stanie
bo ja nic ci nie poradzę
ja pediatra, dzieci gladzę
nie kutasy od studentów
od jebanych impotentów"

Sam z problemem znów zostałem
Jakbym jakim był pedałem
Od roweru - od jebania
Niczym jakaś stara niania
Łezka już sie w oku kreci
Kotek kreci, Kotek nęci
Problem wciąż nierozwiązany
Chyba sie zapytam mamy

"Mamo, mamo" do niej bieżę
Co sil w nogach, potem leżę
Na chodniku sie zjebałem
Dupę se poobijałem
"Co sie stało drogi synku"
"Mój kochany, mój muminku"
"Pysior mi nie staje matko
Chociaż wchodzi całkiem gładko
co problemu jest przyczyną
bo ja już nadrabiam mina"
Matka drapie sie po dupie
Myśli, "co dziś w sklepie kupię"
"Dziecie drogie", w końcu rzecze
Bóg nad nami miewa piecze
Jak nie staje to nie staje
Niech ci seks sie nie udaje
Żadna strata bo to nudne
A poza tym ciało brudne

Matka mówi a ja słucham
Chociaż w myślach ciągle rucham
Może racje ma kobieta?
Pozostaje mi mineta

Matuszewski
Matuszewski
Wiersz · 3 października 2007
anonim
  • Marek Dunat
    daruj panie Matuszewski . NIC mnie nie rozśmieszyło . może Twój tekścik zainteresuje ziomali z Nagłego Ataku Spawacza?? próbuj .

    · Zgłoś · 17 lat