Tekst wiersza inspirowany jest pracą plastyczną, do której link zamieszczam poniżej. Wiersz przede wszystkim istnieje w połączeniu z tym rysunkiem.
***
noc czyha za rogiem wydymając usta
opita nieprzytomnie czasem
mrok łowi ukradkowe szelesty spełnień
przechyla kwartę księżyca strącając bezsenne krople
na skorupy potłuczonego rozsądku
nic po nim
ucho urwane i pustka nie ma dna
spadł z nieba na ziemię po tym jak powiedziałaś mu
- miłość oddycha wami w zacienionym owalu
wykreślonym parą ciał
to twój talizman
na zawsze chroniący od kamienia
wyrzutów że uwierasz go pod językiem trójcą zaświętą
zimno smakuje pomarańczowo
wzrasta staje się wszechświat
opowiedz mi mamo o spalonej ziemi
po której stąpa ojciec
http://www.digart.pl/praca/1058930/mutter.html
"miłość oddycha wami w zacienionym owalu
wykreślonym parą ciał" - pięknie napisane. klimatyczne, ciepłe chociaż (samotne) zimno smakuje pomarańczowo.
noc czyha za rogiem wydymając usta
opita nieprzytomnie czasem
mrok łowi ukradkowe szelesty spełnień
przechyla kwartę księżyca strącając bezsenne krople
na skorupy potłuczonego rozsądku
nic po nim
ucho urwane i pustka nie ma dna
spadł z nieba na ziemię po tym jak powiedziałaś mu
- miłość oddycha wami w zacienionym owalu
wykreślonym parą ciał
to twój talizman
na zawsze chroniący od kamienia
wyrzutów że uwierasz go pod językiem trójcą zaświętą
zimno smakuje pomarańczowo
wzrasta staje się wszechświat
opowiedz mi mamo o spalonej ziemi
po której stąpa ojciec
Wiesz, zbyt wiele domysłów i pustych interpretacji.
„noc czyha za rogiem wydymając usta
opita nieprzytomnie czasem”
Bezruch? Upojenie? Lęk powrotu? Czy pora nazbyt późna by w ogóle się angażować, choć zapewne czekanie męczy?
I nie wiem czy dalszy ciąg strofy mówi, o orgiach w bramach, kieszonkowcach czy oślepionym zabawą pędzie.
„nic po nim
ucho urwane i pustka nie ma dna”
Czyżby wilk przelewał z pustego w próżne? Zanim do niego dotarło? Czy tylko podmiot ma wyrzuty, że tak się dał zrobić? Lub egzystencjalnie, niedowierzając testowi stara się potrząsnąć własnym snem – „przecież to niemożliwe”
„spadł z nieba na ziemię po tym jak powiedziałaś mu
- miłość oddycha wami w zacienionym owalu
wykreślonym parą ciał”
Ta strofa zdaje się być oczywista. Często wiadomość poczęcia grzmotem urąga brukowi beztroski.
„na zawsze chroniący od kamienia
wyrzutów że uwierasz go pod językiem trójcą zaświętą”
Wersy jak najbardziej dla mnie nie zrozumiałe, zawiłe, gdzie kuszę się na załatanie neologizmem dziury w tekście – stąd też i pewnie chłód, jakoż kamień sam w sobie itp.
„zimno smakuje pomarańczowo
wzrasta staje się wszechświat
opowiedz mi mamo o spalonej ziemi
po której stąpa ojciec”
A w finale w ogóle znalazłem się od czapy – jeszcze może to „zimno smakuje pomarańczowo” – znajduje związek z obrazem. Jeżeli inspiracją był owy obraz to, dlaczego w taki porwany sposób wskazany? Zimny fakt. Natomiast nie potrafiłem się w nim odnaleźć, poza jedną strofą;
„spadł z nieba na ziemię po tym jak powiedziałaś mu
- miłość oddycha wami w zacienionym owalu
wykreślonym parą ciał”
Gdyż tu mam ową samotność snującą się z obrazu i właściwie ta strofa wystarczyłaby w zupełności oddając klimat i sens pędzla. Spalona ziemia, stąpanie ojca zadały mi, że w ogóle jestem od śmigła i chyba nie wiele w poezji rozumiem, może nigdy nie pojmę, może wbrew rozsądkowi napinam się do piór, o których pojęcia nie mam, bo tu zostałem rozerwany emocjonalnie, jak rwane w moim czytaniu są owe wersy, dlatego poczułem smutek i zawód. Brakowało mi Tu wypełnienia emocjonalnego autora, nazwania uczuć, emocji, których w takim stanie jest całe mnóstwo, choć pustka, para ciał, mama, ojciec – jakby same w sobie są uczuciami, jednak nie każdy kojarzy je w identyczny sposób (zły tata, zły ojciec), (tatuś, tatulek, tatko), (mamo, mamuniu), (Zośka, jarecka, stara)
I jeszcze jedno – proszę, nie nazywaj mnie mistrzem, gdyż są bieglejsi ode mnie znający sztukę dobywania inkaustem słów – to tak na zakończenie. Nie wiem, czy dość precyzyjnie opisałem mój odbiór twego dziełka. Nie wiem, czy spełniłem Twoje oczekiwania. Tak odebrałem sztych – tak odebrałem…
Serdecznie Pozdrawiam!
„noc czyha za rogiem wydymając usta
opita nieprzytomnie czasem” – noc to ciemność, splątanie, chaos, czas bezdennej beznadziei, mrok ludzkich dusz – wydyma usta z lekceważeniem dla tych, którzy szukają nadziei na jasny świt, na nadzieję zmiany na lepsze, jest za plecami (może trochę tu myślałam o słynnym Camusowskim „bakcylu dżumy” który nosi w sobie każdy z nas), nie wiem doprawdy, gdzie Ty widzisz „orgie w bramach, kieszonkowców” – symbolika mroku jest dość prosta, tym bardziej, że w dalszej części strofy rozwijam myśl mówiąc o „ukradkowych szelestach spełnień” – pokątnym, brudnym, chciwym płytkich doznań zaspakajaniu, bez zastanowienia, bez refleksji, bez zaangażowania uczuć – ot czysta żądza, podniecająca pogoń za tym wszystkim, czego tylko można pożądać... I wydawało mi się, że skoro inni odczytali, to ten fragment nie nastręcza aż takich trudności w interpretacji.
Ale idźmy dalej...
Skoro nie ma zastanowienia, chwili na przebłysk rozsądku, to chyba czytelna jest metafora z rozbitymi skorupami – „nic po nim” – jak po dzbanie, który póty przydatny, póki ucho mu się nie urwie.
Owoc, który nosi „w owalu wykreślonym parą ciał” odczytałeś trafnie. Dla kobiety ten owoc będzie talizmanem miłości, którą ofiarowała, choć dla drugiej strony to był jedynie kamień, którym rzucił w jej stronę, gdy powiedziała, że jest ich troje (stąd „trójca zaświęta”)... Wyrzut. Ale ONO zawsze będzie dla niej owocem miłości, talizmanem na resztę życia właśnie. Nie wiem, czy tłumaczę dość jasno... On odszedł, jasne to jak słońce. A „wzrasta staje się wszechświat”? – ot, dziecko to cały wszechświat, rośnie w niej, rodzi się, dorasta... Kiedyś poprosi: „Mamo, opowiedz mi o ojcu”.... „Cóż Ci mam powiedzieć? Odszedł i zostawił po sobie spaloną ziemię”.
Czy taka odpowiedz wystarczy Uru? Aha, zgadzam się całkowicie z sugestią zmniejszenia odstępu (enterów), ale dziwnym trafem raz mi zapisuje tekst rozstrzelony bardziej, a raz zwarty. Spróbuję poprawić :)
I nie oburzaj się na określenie „Mistrz”. Naprawdę szczerze podziwiam umiejętność splatania przez Ciebie słów w ikony )