Wszyscy staliśmy w jednym szeregu
Równo, dzieleni chwilą.
Pan Ingerencja niegrzecznie wszedł nagle
Był inny, każdy to widział.
Nieśmiałość jako pierwsza z szeregu wystąpiła bezwstydnie
Wyobraźnia tyła i tyła
Tuż obok.
On stał i patrzył tylko.
Plany zaczęły zmieniać kreacje
Rozum tracił się sam.
Zamieszanie nie objęte umysłem
Trwało.
Zasady z żelaza gdzieś wyszły
Na chwilę, mówili.
Ona?
Nie wie, nie może nic zrobić
Zaprasza te swoje marzenia
Przyjaciółki oszustki.
Nadzieja trzyma ją mocno za rękę.
A On?
Ani nam, ani jej nie jest dane
Poznać co myśli, gdy patrzy w jej oczy.
Zatrzymał.
jak najbardziej na plus. czekam na więcej!