możliwe że nasza ziemia
to mikroprocesor w rękach większego fantomu
ale do końca będziemy niewolnikami kolorów
i choćbym przeczytała nie wiem ile książek
i choćby wszyscy czekmistrzowie świata zmienili receptury
ty zawsze będziesz plamą mlecznej czekolady
na mojej bladej plamie
stalowym punktem w topografii świata
lustrzanego odbicia dopełnień naszych zbiorów
to co czuję jest słuszną reakcją
wybuchem dobrej chemii w lepkiej szarej masie
dziękuję neuroprzekaźnikom za posłuszną współpracę
synchronizujemy się świetnie
budujemy rośliny na przecięciach promieni
zdaje się że możemy być wszystkim i mieć wszystko
cyfrowe uśmiechy namacalne wzwody
satelitarne zapachy wyczuwalne przez morza
przestrzeń we władzy kwantów spiralne drgania czasu
i sfery graniczne kończące się kacem
kontrolę urodzeń naszych kruchych marzeń
i nawet dusze jak z rycerskich podań
możemy być posypką ogromnej landrynki
którą za chwilę połknie roześmiane dziecko
jeżeli to w ogóle ma się kiedyś skończyć
tak będzie chyba najlepiej
kosmoagonia
joanna michalczuk
joanna michalczuk
Wiersz
·
29 października 2007
W sumie trochę mi pachnie współczesną poezją poruszającą podobny temat, ale technizacja języka (zamierzona i nie tak znów rażąca) oddaje puls zadyszanego ducha czasów. Jak sądzę "dobra chemia" autorki pozwoli jeszcze przez chwilę nacieszyć się pracą - udaną - jej neuroprzekaźników ;)